czwartek, 14 sierpnia 2014

Haiti 2010.

       Katowice 17.12.2013

                                                                     Haiti.

12 stycznia roku 2010 na Haiti zatrzęsła się ziemia. W czasie kilku sekund trzęsienie ziemi zakończyło życie prawie 300 tysięcy istot ludzkich. Cztery miesiące później w ruinach miasta doświadczyłem zapachu śmierci i nędzy ludzkiej egzystencji odmienianej przez wszystkie możliwe przypadki. Fotografowanie na Haiti było udręką. Nie da się myśleć o „ dobrym” kadrze kiedy wokół panoszy się zło. Zrobiłem tam wiele zdjęć które odbierają mi dobre samopoczucie. Pobyt tam jest punktem zwrotnym w myśleniu o sobie, bliźnich, bezradności i odpowiedzialności. Na Haiti byłem z grupą ludzi z Caritas Polska i towarzystwa Polska-Haiti niosących pomoc. Pomimo to pozostało mi paraliżujące doświadczenie traumy. Tym bardziej że dramat tego miejsca nie rozpoczął się od trzęsienia ziemi. Haiti zmienia na zawsze. Odbiera nadzieję. Paradoksalnie wszystko co ważne w fotografii jest poza materialnym obrazem, tkwi w nas samych. Fotografia jest tylko pretekstem. A może chodzi tylko o to by zapomnieć. Możliwie szybko, jak niegdyś wycieczkę z podstawówki do Auschwitz-Birkenau. Gdy miałem 9 lat w pewien grudniowy dzień śmierć zabrała mi Ojca. Każdy następny podlegał wektorowi siły tego zdarzenia. Jestem tylko punktem zaczepienia. 


                                                                                                       Józef Wolny