Ambalaż
Przesłuchy
Miron
Białoszewski
Co
pani
zwariowała
na suficie
i pupu -
ku
i pupu - ku
Łapię szczotkę za
sztuczny kij
i walę w górę.
I
nic.
Nasłuchuję.
I nic.
Wylatuję.
Aż wstyd.
To nie ona.
Ucho do ścian.
Po
piętrach.
Tu?
Nie.
Tu?
Tam.
I
tam.
Dom.
Cały.
Sam.
Mgła.