Kiedy wyruszam w podróż, znikam z map. Nikt nie wie, gdzie
jestem. W punkcie, z którego wyszłam, czy w punkcie, do którego
dążę? Czy istnieje jakieś "pomiędzy"? Czy jestem jak
ten zagubiony dzień, gdy leci się na wschód, i odnaleziona noc,
gdy na zachód? Czy obowiązuje mnie to samo prawo, z którego dumna
jest fizyka kwantowa - że cząstka może istnieć równocześnie w
dwóch miejscach? Czy inne, o którym jeszcze nie wiemy i którego
nie udowodniono - że można podwójnie nie istnieć w jednym i tym
samym miejscu?
Olga
Tokarczuk