Wstał,
zdjął szlafrok, jarmułkę, pantofle. Zdjął płócienne spodnie i
koszulę. Zdjął, niby perukę, głowę, zdjął obojczyki, jak
naramienniki, zdjął klatkę piersiową, jak kolczugę. Zdjął
biodra, zdjął nogi, zdjął i cisnął w kąt ręce, jak rękawice.
To, co z niego zostało, stopniowo rozwiało się, ledwie zabarwiwszy
powietrze.
Vladimir
Nabokov