Mój
rachunek sumienia. Mój akt skruchy. Żal za grzechy. Moja biografia
w kolorze przeciętności. Najpierw tę przeciętność
nienawidziłem, pogardzałem nią, a na koniec się w niej
zadomowiłem. Wielkość w przeciętności. Przeciętność jako
najwyższa forma arystokratyzmu. Przeciętność jako asceza, jako
dumne osamotnienie w pospolitości, szary habit pysznego mnicha.
Przeciętność ostatnim stadium wywyższenia.
Jakie
to przygnębiające, jakież to obelżywe, że wszystko się
sprowadza do tych kilku pytań z monologu Hamleta. Minęły wieki,
upadły cywilizacje, odeszło w nicość tyle pokoleń, a nic się
nie zmieniło, a tak mało się zmieniło i nam ta przeklęta
opatrzność odbiera złudną satysfakcję pierwszeństwa, pozbawia
autorstwa, czyni nas wiecznymi plagiatorami.
Coś
czułem wyraźnie i czegoś zdecydowanie chciałem. A teraz wszystko
się rozmydliło.
Tadeusz
Konwicki
(Mała
apokalipsa)