sobota, 30 kwietnia 2016
piątek, 29 kwietnia 2016
Ambalaż.
Jak
wyglądam? Czasem widzę się w lustrze. Rzecz dziwna, śmieszna i
bolesna! Wstyd wyznać. Nie widzę się nigdy en
face,
twarzą w twarz. Ale trochę głębiej, trochę dalej stoję tam w
głębi lustra nieco z boku, nieco profilem, stoję zamyślony i
patrzę w bok. Stoję tam nieruchomo, patrząc w bok, nieco w tył za
siebie. Nasze spojrzenia przestały się spotykać. Gdy się poruszę
i on się porusza, ale na wpół w tył odwrócony, jakby o mnie nie
wiedział, jakby zaszedł poza wiele luster i nie mógł już
powrócić. Żal ściska serce, gdy go widzę tak obcego i
obojętnego. Przecież to ty, chciałbym zawołać, byłeś moim
wiernym odbiciem, towarzyszyłeś mi tyle lat, a teraz nie poznajesz
mnie! Boże! Obcy i gdzieś w bok patrzący, stoisz tam i zdajesz się
nasłuchiwać gdzieś w głąb, czekać na jakieś słowo, ale
stamtąd, ze szklanej głębi, komuś innemu posłuszny, skądinąd
czekający rozkazów.
Bruno Schulz
czwartek, 28 kwietnia 2016
środa, 27 kwietnia 2016
wtorek, 26 kwietnia 2016
poniedziałek, 25 kwietnia 2016
Mur.
Mur
(poemat otwarty, część IV)
Przez ten mur który
budowaliśmy razem
z dnia na dzień
dorzucając słowo
do milczenia
przez ten mur
przebić się nie możemy
zamurowani
własnymi rękami
umieramy z pragnienia
słyszymy jak obok
porusza się to drugie
słyszymy westchnienia
wzywamy pomocy
nawet łzy uciekają
w głąb naszych ciał
Tadeusz Różewicz
(poemat otwarty, część IV)
Przez ten mur który
budowaliśmy razem
z dnia na dzień
dorzucając słowo
do milczenia
przez ten mur
przebić się nie możemy
zamurowani
własnymi rękami
umieramy z pragnienia
słyszymy jak obok
porusza się to drugie
słyszymy westchnienia
wzywamy pomocy
nawet łzy uciekają
w głąb naszych ciał
Tadeusz Różewicz
niedziela, 24 kwietnia 2016
Ambalaż.
W środku życia
Po końcu świata
po śmierci
znalazłem się w środku życia
stwarzałem siebie
budowałem życie
ludzi zwierzęta krajobrazy
to jest stół mówiłem
to jest stół
na stole leży chleb nóż
nóż służy do krajania chleba
chlebem karmią się ludzie
człowieka trzeba kochać
uczyłem się w nocy w dzień
co trzeba kochać
odpowiadałem człowieka
to jest okno mówiłem
to jest okno
za oknem jest ogród
w ogrodzie widzę jabłonkę
jabłonka kwitnie
kwiaty opadają
zawiązują się owoce
dojrzewają
mój ojciec zrywa jabłko
ten człowiek który zrywa jabłko
to mój ojciec
siedziałem na progu domu
ta staruszka która
ciągnie na powrozie kozę
jest potrzebniejsza
i cenniejsza
niż siedem cudów świata
kto myśli i czuje
że ona jest niepotrzebna
ten jest ludobójcą
to jest człowiek
to jest drzewo to jest chleb
ludzie karmią sie aby żyć
powtarzałem sobie
życie ludzkie jest ważne
życie ludzkie ma wielką wagę
wartość życia
przewyższa wartość wszystkich przedmiotów
które stworzył człowiek
człowiek jest skarbem
powtarzałem uparcie
to jest woda mówiłem
gładziłem ręką fale
i rozmawiałem z rzeką
wodo mówiłem
dobra wodo
to ja jestem
człowiek mówił do wody
mówił do księżyca
do kwiatów deszczu
mówił do ziemi
do ptaków
do nieba
milczało niebo
milczała ziemia
jeśli usłyszał głos
który płynął
z ziemi wody i nieba
to był głos drugiego człowieka
Różewicz Tadeusz
sobota, 23 kwietnia 2016
Ambalaż. Życie
Różewicz
Tadeusz
Bez
największym wydarzeniem
w życiu człowieka
są narodziny i śmierć
Boga
ojcze Ojcze nasz
czemu
jak zły ojciec
nocą
bez znaku bez śladu
bez słowa
czemuś mnie opuścił
czemu ja opuściłem Ciebie
życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe
przecież jako dziecko karmiłem się
Tobą
jadłem ciało
piłem krew
może opuściłeś mnie
kiedy próbowałem otworzyć
ramiona
objąć życie
lekkomyślny
rozwarłem ramiona
i wypuściłem Ciebie
a może uciekłeś
nie mogąc słuchać
mojego śmiechu
Ty się nie śmiejesz
a może pokarałeś mnie
małego ciemnego za upór
za pychę
za to
że próbowałem stworzyć
nowego człowieka
nowy język
opuściłeś mnie bez szumu
skrzydeł bez błyskawic
jak polna myszka
jak woda co wsiąkła w piach
zajęty roztargniony
nie zauważyłem twojej ucieczki
twojej nieobecności
w moim życiu
życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe
Bez
największym wydarzeniem
w życiu człowieka
są narodziny i śmierć
Boga
ojcze Ojcze nasz
czemu
jak zły ojciec
nocą
bez znaku bez śladu
bez słowa
czemuś mnie opuścił
czemu ja opuściłem Ciebie
życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe
przecież jako dziecko karmiłem się
Tobą
jadłem ciało
piłem krew
może opuściłeś mnie
kiedy próbowałem otworzyć
ramiona
objąć życie
lekkomyślny
rozwarłem ramiona
i wypuściłem Ciebie
a może uciekłeś
nie mogąc słuchać
mojego śmiechu
Ty się nie śmiejesz
a może pokarałeś mnie
małego ciemnego za upór
za pychę
za to
że próbowałem stworzyć
nowego człowieka
nowy język
opuściłeś mnie bez szumu
skrzydeł bez błyskawic
jak polna myszka
jak woda co wsiąkła w piach
zajęty roztargniony
nie zauważyłem twojej ucieczki
twojej nieobecności
w moim życiu
życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe
Ambalaż. Drzwi.
Drzwi
W ciemnym pokoju
na stole stoi kieliszek
czerwonego wina
przez otwarte drzwi
widzę krajobraz dzieciństwa
kuchnie z niebieskim czajnikiem
serce Jezusa w cierniowej koronie
przeźroczysty cień matki
w okrągłej ciszy
pianie koguta
pierwszy grzech
czarne ziarno
w owocu gorzkawe
pierwszy diabeł różowy
poruszający półkulami
pod jedwabną suknią
w kwiaty
uchylają się
w oświetlonym krajobrazie
trzecie drzwi
a za nimi we mgle
w głębi
trochę na lewo
albo w środku
widzę nic
Tadeusz Różewicz
W ciemnym pokoju
na stole stoi kieliszek
czerwonego wina
przez otwarte drzwi
widzę krajobraz dzieciństwa
kuchnie z niebieskim czajnikiem
serce Jezusa w cierniowej koronie
przeźroczysty cień matki
w okrągłej ciszy
pianie koguta
pierwszy grzech
czarne ziarno
w owocu gorzkawe
pierwszy diabeł różowy
poruszający półkulami
pod jedwabną suknią
w kwiaty
uchylają się
w oświetlonym krajobrazie
trzecie drzwi
a za nimi we mgle
w głębi
trochę na lewo
albo w środku
widzę nic
Tadeusz Różewicz
piątek, 22 kwietnia 2016
Ambalaż. Chwila.
odpowiedziałem
nic nie robię
dojrzewałem przez pięćdziesiąt lat
do tego trudnego zadania
kiedy "nic nie robię" robię NIC
nic nie robię
dojrzewałem przez pięćdziesiąt lat
do tego trudnego zadania
kiedy "nic nie robię" robię NIC
Tadeusz Różewicz
Przyszli żeby
zobaczyć poetę /fragment/
czwartek, 21 kwietnia 2016
Ambalaż.
Zadanie domowe
zadanie domowe
dla młodego poety
nie opisuj Paryża
Lwowa i Krakowa
opisz swoją twarz
z pamięci
nie z lustra
w lustrze możesz pomylić
prawdę z jej odbiciem
nie opisuj anioła
opisz człowieka
którego minąłeś wczoraj
opisz swoją twarz
i podziel się ze mną
jej zmiennym wyrazem
nie czytałem
w poezji polskiej
dobrego autoportretu
Różewicz Tadeusz
środa, 20 kwietnia 2016
wtorek, 19 kwietnia 2016
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
niedziela, 17 kwietnia 2016
sobota, 16 kwietnia 2016
piątek, 15 kwietnia 2016
Biel.
Biel się nie smuci
biel się nie smuci
ani weseli
tylko się bieli
uparty
mówię do niej
że jest biała
ale biel nie słucha
jest ślepa
głucha
jest doskonała
i staje się
bielsza
powoli powoli
Tadeusz Różewicz
Subskrybuj:
Posty (Atom)