Jak
wyglądam? Czasem widzę się w lustrze. Rzecz dziwna, śmieszna i
bolesna! Wstyd wyznać. Nie widzę się nigdy en
face,
twarzą w twarz. Ale trochę głębiej, trochę dalej stoję tam w
głębi lustra nieco z boku, nieco profilem, stoję zamyślony i
patrzę w bok. Stoję tam nieruchomo, patrząc w bok, nieco w tył za
siebie. Nasze spojrzenia przestały się spotykać. Gdy się poruszę
i on się porusza, ale na wpół w tył odwrócony, jakby o mnie nie
wiedział, jakby zaszedł poza wiele luster i nie mógł już
powrócić. Żal ściska serce, gdy go widzę tak obcego i
obojętnego. Przecież to ty, chciałbym zawołać, byłeś moim
wiernym odbiciem, towarzyszyłeś mi tyle lat, a teraz nie poznajesz
mnie! Boże! Obcy i gdzieś w bok patrzący, stoisz tam i zdajesz się
nasłuchiwać gdzieś w głąb, czekać na jakieś słowo, ale
stamtąd, ze szklanej głębi, komuś innemu posłuszny, skądinąd
czekający rozkazów.