Twarz
ludzka była dla mnie i jest krainą, okolicą, krajobrazem, obrazem.
Krajobraz twarzy. Twarze rodziców. Twarze rodzeństwa. Twarze
obcych. Twarze znajomych z widzenia. Przed kilku laty ujrzałem
twarze mieszkańców Moskwy na ruchomych schodach w metro jak na
transporterach. Kiedy byłem niesiony do góry, równocześnie w dół
spływała rzeka ludzkich twarzy, kiedy zjeżdżałem w dół, twarze
wznosiły się. Z ogromną zachłannością wpatrywałem się w te
twarze. Piękne i brzydkie, stare i młode, interesujące i nijakie.
Myślałem „Tysiąc, sto tysięcy, milion twarzy – każda inna”.
Każda przez kogoś kochana, nienawidzona, oczekiwana. Tak, to
największy temat, jaki czeka na mnie od kilku lat.
Tadeusz
Różewicz